Zrobiło się z tego totalne mordobicie: czy agenci FBI aby nie mają prawa używać noży?, o granatach nie wspomnę no tak sytuacja była szczególna....
Ciekawa postać Sierżanta Haytham ogólnie niezły film poza końcówka w stylu Rambo.
Film jest podzielony na segmenty. Raz jest kino sensacyjne (wtedy wypada dobrze i to jest tak z połowa filmu), raz jest rambo (co kto lubi, ale skrajny brak realizmu trochę psuje odbiór), a raz są doklejone sceny jak z dramatu (dodatkowo przerysowane). Nie chodzi mi o to, że filmy gdzie się coś dzieje nie mogą pokazywać nic na spokojnie, ale sceny takie nie powinny sprawiać wrażenie doklejonych. Szczególnie zakończenie było rozwlekłe i starające się coś przekazać, ale przy zupełnym braku subtelności.
Wg mnie niezły film, ale na określenie "dobrego" już nie zasługuje.
Przecież akcja była tylko na początku (około 10 minut) i na końcu (około 15-20 minut). Po za tym ty w takiej sytuacji jak oni zwracał byś uwagę na to co ci wolno a czego nie; to była walka o życie, a potem musieli odbić przyjaciela/agenta bo by zginął. Ja na ich miejscu nie myślał bym nawet co mi wolo a czego nie, to był efekt/szybkie działanie, gdyby zwlekali zabili by ich przyjaciela lub ich samych.