"Helikopter'em w ogniu" strzeliłeś sobie w stopę. Bilans akcji w Mogadiszu wynosi 18 ofiar śmiertelnych wśród amerykanów i ponad 1000 (jak podano w uzupełnieniu po filmie) bojowników Somalijskich. I co? Niezła dysproporcja. Wynika ona oczywiście z poziomu wyszkolenia żołnierzy USA i sprzętu/technologii jakimi dysponują.

Jak słusznie zauważysz nie można przekładać strzelaniny z Kingdom na operację w Mogadiszu 1:1 z różnych oczywistych powodów. 1: Agenci FBI i policjanci Saudyjscy nie szykowali się do tej bitwy wprost, raczej znaleźli się w niej dość spontanicznie; 2: nie mieli śmigłowców i pełnego wojskowego wyposażenia, ALE - mieli kamizelki kevlarowe, których bojownicy Abu Hamzy nie mieli!!

Podam więcej przykładów:
Film "Ocalony" z Markiem Wahlbergiem oparty na faktach. 4 żółnierzy USA wykosiło niezliczoną dla mnie ilość talibańskich bojowników (co najmniej ze 40tu), mimo, że akurat w tym przypadku misja absolutnie nie przewidywała tego starcia a i teren okazał się dość zgubny przy odwrocie. I chociaż... (UWAGA SPOILER!!!!! ________&@$#T-r.Zec;HzN|ic_H.z|Gi-nę;ł0________) ... w trakcie tej walki to jednak bilans ofiar był miażdżący, żeby nie powiedzieć komiczny! Głównie profesjonalne wyszkolenie powoduje tutaj, że wydarzenia toczą się tak nie inaczej.

"13 hours. The secret soldiers of Benghazi" oparty na faktach. 6 agentów CIA (w ostatniej fazie 9ciu) zabija w sumie niepomierną ilość libańskich napastników podczas obrony placówki, chyba z 50ciu jak nie więcej. Przy stratach własnych w ilości... (UWAGA SPOJLER!!!!!!_________:\.#$d}w&(ó)C_h_________). Tutaj jednak można im przyznać niezłe ufortyfikowanie i noktowizory, ale czy tak gigantyczna różnica w ilości strat znowu nie uwypukla pewnych prawideł???

Przykłady takich akcji można mnożyć. Kolejne są choćby w epizodach takich fimów (na faktach) jak "American Sniper", "Hard Locker", (częściowo na faktach) "Green Zone" i innych, gdzie w zaognionych rewirach kilkuosobowe oddziały Marines lub Navi Seals likwidują po kilku/kilkunastu wrogów przy stratach własnych znikomych (jakkolwiek to brzmi) lub zerowych.

Wracając do Kingdom. Jak już zasugrowałem, może i nie był to hiper realistyczny przebieg strzelaniny, ale weź pod uwagę jak ogromna różnica jest w poziomie sztuki operacyjno-bojowej (zwłaszcza zurbanizowanej) pomiędzy nawet agentami FBI (których obowiązują niesłychanie rygorystyczne szkolenia w USA, że od żołnierzy sam byś nie odróżnił), a bojownikami lichych organizacji w Rijadzie, gdzie kontrola i sytuacja w kraju nie daje im takiego potencjału jak chociażby partyzantom z irackiej czy syryjskiej Al-Kaidy (słabe państwa, mnóstwo "dzikiego" terenu, obozy treningowe, zasoby, itd...). Wiadomo, gdyby chociaż jeden zginął na tej ulicy pewnie byś się nie zająknął, ale scenariusz filmu akurat przewidywał co innego. I nie przewidywał celnego trafienia w pojazd z RPG (no popatrz:). Za to przewidział przykrą śmierć pułkownika "z ich paczki" w mieszkaniu Hamzy... Nie ma co szukać dziury w całym...